środa, 25 listopada 2015

Chapter 3

Jedziemy w dobrze znanym mi kierunku. Wiem  co jak i gdzie. Chodzi oczywiście o szpital jak to ładnie nazywają psychiatryczny. Moi rodzice myślą że ataki  wróciły. Sama się tego boję. Jedziemy w ciszy, jedyne co słychać to krople deszczu uderzające o maskę i szyby auta. Wiem co za chwilę nastąpi, mianowicie to iż "kochany" doktor Bob Jenkins znowu zapisze mnie na terapię i każe połykac mnóstwo tabletek. Tato parkuje pod "więzieniem" w którym mnie zamknęli na 2 tygodnie po tym co się wydarzyło. Myśleli że sobie to ubzduralam. Nikt mi nie wierzył, nawet on, dopóki nie zrobiono mi badań i obdukcji, która wykazała, że mówiłam prawdę. Kierujemy się do wejścia. Mama próbuje złapać mnie za rękę, ale na próżno. Wiem, że się o mnie martwi i boi się ze znowu przestanę mówić, ale nic na to nie poradzę... Pokój numer 239. Brzmi jak wyrok? Nie jest o wiele gorzej. Miła pani w różowym kitlu prosi, abym zajęła miejsce przed biurkiem lekarza. Nic nie mówiąc siadam, a obok mnie rodzice. Drzwi się otwierają i wchodzi Bob. Nie cierpię człowieka, próbował mi wmówić że całą historię sobie wymyśliłam. Nie chcę tu być.
- Panie doktorze, wydaje nam się z mężem, że ataki wróciły. - Zabiera głos moja mama.
- A w jakiej sytuacji wpadłas w panikę? - Zwraca się do mnie
- On tam był.- odpowiadam, ale po chwili zwracam się do rodzicielki -Mamo proszę cię chodzmy stąd. To i tak nic nie da. To była tylko chwila słabości. Było tak dobrze, nie chce być leczona przez TEGO lekarza.
- Melody!  Tak nie wolno. Tak się składa że ten oto lekarz jest najlepszy w swojej dziedzinie w Warm Springs, więc przykro mi ale ja chce ci pomóc. Czy tego chcesz czy nie.
- Melody chodź może na kawę a mama porozmawia z doktorem. - Proponuje tato. Kiwam tylko głową na potwierdzenie tego że się zgadzam i wychodzimy. Kiedy docieramy do kawiarni tato zaczyna rozmowę.
- Kochanie, posłuchasz mnie teraz i mi nie przerwiesz. -  Mówi ostro, ale jednocześnie w jego oczach widać miłość i ciepło z jakim do mnie mówi, lekko się uśmiecha, kiedy nie próbuję się sprzeciwić. - Hmm od czego zacząć? Wiemy z mamą że dużo przeszlas, nie wyobrażam sobie jak musisz być silną kobietą  że udało Ci się w pewnym stopniu zapomnieć - krzywię się - no dobrze, chociaż starałaś się zapomnieć. Jednakże chcemy abyś ruszyła dalej, żebyś nie skupiala się nad tym co wydarzyło się kiedyś. Wiesz, jakie mam zdanie o jego zachowaniu, aczkolwiek uważam, że powinnaś z nim porozmawiać, spróbować dać mu szansę. - Mówi a ja mam łzy w oczach i sucho w gardle
- On mi nie uwierzył, potrzebowałam go, a mnie nie wysłuchał, nie pomógł mi.. - Żałośnie brzmie mówiąc to, przez cieknące łzy i chrypę.
- Wiem kochanie wiem, ale spójrz na to inaczej. Minęło sporo czasu, Jason zrozumiał.
- Nie wiem co mam o tym myśleć. Narazie mówię NIE i proszę abyście już nie próbowali mnie namawiać na pojednanie. - Mówię stanowczo - A teraz już chodź do mamy, posłuchajmy jaka to ja chora jestem - mówię z sarkazmem. Jedziemy windę na górę. Spotykamy mamę na korytarzu.
- Już?  - Pytamy jednocześnie z tatą
- Tak, powiedział, że narazie nie ma potrzeby przepisywania leków, że dopiero jak ataki będą się powtarzać to przepisze coś. A teraz chodźmy już do domu, bo głowa mnie boli od rozmowy z nim. - Mówi mama. W drodze do auta rodzice rozmawiają o zakupach. Najprawdopodobniej będziemy musieli zajęchac do jakiegoś supermarketu po coś do jedzenia. Najchętniej to bym się położyła spać, ale trudno muszę jechać z nimi.
------------- 3,5 godziny później ------------
- Nareszcie w domu - mówię wchodząc obdarowana zakupami do domu. Rodzice idą przygotować kolację, a ja maszeruje do siebie. Jeszcze tyle pudeł jest do rozpakowania, ale stwierdzam, że zajmę się tym jutro. Idę się umyć, przebieram się w piżamę i kładę się do łóżka, całkowicie zapominając o kolacji. Przykrywam się kołdrą i idę spać, śniąc o kucykolandii..... 🌈

________________________________
No hejjj :* co tam u was? Bo u mnie totalny szał w szkole. Mnóstwo kartkówek i sprawdzianów. Masakra xdd ale za niedługo święta 🎄 🎄 🎄
Komentujcie 😘😍😄

piątek, 20 listopada 2015

Chapter 2

Budzę się równo o 8 rano. Ociągając się, idę po ciuchy, które wyjmuje z walizki i idę do łazienki. Sprawdzam kurki z wodą. Na szczęście podłączyli nam już wodociągi. Decyduję się na prysznic, więc rozbieram się i wchodzę do małej kabiny prysznicowej. Po wyjściu rozczesuję włosy, po czym je suszę. Ubieram wcześniej przygotowany strój i zchodzę na dół do kuchni. Wygląda inaczej niż wczoraj. Wydaje mi się, że mama nie mogła w nocy spać i zaczęła sprzątać. Zaglądam do lodówki. Znajduję tam tylko banany i trochę mleka. Decyduję się na koktajl. Zaczynam więc szukać blendera w pudlach, niestety nie mogę go znaleźć. Zrezygnowana sięgam bo banana i go jem. Tak szczerze powiedziawszy to nie najadlam się. Trudno zjem coś na mieście. Nagle słyszę jakiś szelest, odwracam się a tam widzę zaspanego tatę.
- A ty co tak szalejesz? Stukasz, pukasz i halasujesz. Coś się stało? - Pyta ochrypłym głosem.
- Nie, tylko blendera szukałam.
-Jak zgaduję, nie znalazłaś? - Mówi rozbawiony.
- Nie, nie śmiej się. To nie jest śmieszne!
- Nawet nie wiesz jak bardzo, a dlatego, że to czego szukałaś leży tam - wskazuje palcem za moje plecy. Odwracam się a tam na blacie leży sobie spokojnie moja zguba. Już i tak za późno. Mamroczę coś pod nosem a tato się ze mnie śmieje.
- Oo widzę że już nie spicie. Zaraz możemy jechać. Im wcześniej wszystko kupimy tym lepiej. No raz dwa Melody zbieraj się. - Mówi mama ubrana już w jak zwykle idealny strój. Wszyscy ubieramy się i wychodzimy do auta. Tato siada za kierownicą a mama obok. Zakładam słuchawki, aby dać im do zrozumienia, że nie chcę powracać do wczorajszej rozmowy. Puszczam sobie piosenkę The Plain White T's - Hey there Delilah. Nucę pod nosem tekst. Kocham muzykę, ona daje mi wyzwolenie. Czas mija mi bardzo szybko. Nim się oglądam a już pakujemy pod wielkim centrum handlowym. Zabieram swoją torebkę i wychodzę. Kiedyś było to moje ulubione miejsce spotkań. Ciekawe jak zareagują moje stare znajome jak mnie zobaczą za nie długo w szkole. Ja nie będę padać w ich ramiona. Jedziemy ruchomymi schodami, najpierw idziemy do sklepu papierniczego i tam spędzamy z mamą dobre 1,5 h. Kiedy wreszcie wychodzimy jestem zmęczona a to nie koniec zakupów. Mój brzuch daje o sobie znać.
- Mamo, jestem głodnaaa - jęcze jak małe dziecko.-chodźmy coś zjeść. Może KFC? 
- My z tatą nie jesteśmy głodni, ale jak chcesz to idź sobie kup coś. Może hot dog'a?
- Hmm wcale nie najgorszy pomysł, a wy gdzie pójdziecie?  Tylko nie mów że... - Ale mama jest szybsza i mi przerywa.
- Do świata pachnideł. - Tylko nie to, tato się zalamie. Zresztą już widzę dezaprobatę w jego oczach. Świat pachnideł to najgorszy sklep jaki mógł powstać. Mówię serio. Są tam mydła, świeczki i perfumy o wszystkich możliwych zapachach. Unikając wzroku taty kieruję się w stronę KFC. Staję w kolejce, ale dalej nie wiem co chcę zjeść. Decyduję się na wołowego hamburgera. Kiedy odchodzę od kolejki szukam wolnego miejsca. Nagle zauważam,  że ktoś do mnie macha. Tylko nie one. Wiedziałam, że będę musiała je spotkać,  ale nie chce. Dostaję tackę ze swoim zamówieniem i kieruję się w stronę Daisy. Kiedy podchodzę bliżej zauważam w kącie kogoś jeszcze. Kogoś, o kim zapomniałam, a raczej starałam się zapomnieć. Patrzy teraz na mnie, czekając na moją reakcję.  Upuszczam tackę na podłogę i nie myśląc wiele wybiegam z baru. Biegnę do Świata pachnideł. Szukam wzrokiem rodziców, rozmawiają z ekspedientką. Pobiegam do nich z płaczem. Czuję się jak małe dziecko.
- On.. On tu jest. Idzmy stąd proszę. - mówię błagającym tonem, jednocześnie ciągnąć ich do wyjścia. Bez żadnego słowa potulnie idą za mną. Kiedy wsiadam do auta wiem gdzie jedziemy. Widziałam to spojrzenie. Myślą że ataki wróciły. Dalej płaczę,  nie mogę przestać, a może nie chcę przestać......

----------------------------------------------------------
Hej 😄😄 komentujcie proszę 😘
~ PotterheadForever <3

piątek, 13 listopada 2015

Chapter 1

-Melody! Wstawaj, jesteśmy już na miejscu - słyszę głos mamy. Niechętnie otwieram czy. Rzucam uśmiech i pośpiesznie wstaję. Nie chce!!!
Idziemy po swoje bagaże a potem zamawiamy taksówkę. Droga ciągnie mi się niemiłosiernie. Słucham rozmowy moich rodziców. Ekscytacja bije od nich na kilometr. O mnie niestety powiedzieć tego nie można. Podjeżdżamy pod jeden z ogromnych domów na dzielnicy. Doskonale pamiętam to miejsce. Wyglądam przez okno i widzę dwójkę małych dzieci bawiących się na chodniku. Wysiadam z taksówki i w milczeniu razem z rodzicami podchodzimy do ogromnych drzwi. Mama  wyjmuje klucze i otwiera je. Lekko skrzypią, ale co się dziwić, nikt tu nie mieszkał od dobrych paru lat. Wchodzimy, dookoła jest mnóstwo kurzu.

środa, 11 listopada 2015

Informacja :)

Hej, dzisiaj taki krótki post informacyjny. Chodzi głównie o czas dodawania rozdziałów. Ustaliłam, że będą to piątki w godzinach wieczornych :) Czasami zdarzy się tak, że rozdziały będą częściej, ale jak na razie poprzez natłok obowiązków związanych ze szkołą posty będą co tydzień w piątki :D

~PotterheadForever ♥

piątek, 6 listopada 2015

Prolog ♥

   Znowu w samolocie. Kolejny raz to samo. Rośnie we mnie panika z każdą chwilą, gdy wbijamy się w powietrze. Moja mama dostrzega przerażenie w moich oczach. Powoli łapie mnie za rękę, ściskając ją. Ten gest dodaje mi otuchy. Wyglądam przez okno i widzę jak oddalamy się od Australii. Tak bardzo nie chciałam wyjeżdżać po raz kolejny. Zdążyłam się już przyzwyczaić do tamtego życia, a teraz zostaje mi ono odebrane. Nie siedziałabym teraz w samolocie, gdyby nie choroba mojej matki. Ma raka.

czwartek, 5 listopada 2015

Probably Love You ♥

                                                            Hej :)

Nazywam się Klaudia, i postanowiłam pisać :D Co pisać? Hmm coś w stylu książki internetowej. Od dwóch lat czytam Fanfiction i różne takie opowiadania i stwierdziłam że czemu by nie napisać czegoś sama? :D Więc otworzyłam stare pudła, wyjęłam z nich różne kartki i zeszyty na których pisałam różne Fanfiction, Imaginy i opowiadania :) przeczytałam parę i tak zrodził się pomysł na tego bloga :P Od razu podkreślam, że rozdziały będą się pojawiać co tydzień ( do dwóch razy w tygodniu)  o oznaczonej godzinie. Co?Jak?Kiedy? Nad tym jeszcze pomyślę :) Co tu więcej pisać? Mam nadzieję, że bloga wam się spodoba i że chętnie będziecie czytać moje wypociny ;) Prolog powinien pojawić się jeszcze dzisiaj, bądź jutro xD Zobaczymy jak mi na to czas pozwoli ;) Stworzę także zakładki z bohaterami itp. do których mam nadzieje że zaglądniecie, ponieważ będą tam informacje na temat opowiadania :* :* Już kończąc, chcę prosić, abyście zaglądnęli na bloga mojej przyjaciółki :
------>   http://jabluszkooo.blogspot.com



     ~PotterheadForever ♥