niedziela, 14 lutego 2016

Chapter 12

~~~~~~~~~~~~ 4 years ago ~~~~~~~~~~

- Kocham Cię Dylan! Niee przestań!  - Krzyczę śmiejąc się. Łaskocze mnie już od 10 minut.
- Powiedz mi z kim rozmawiałaś przez telefon !  - Nalega, nie zwracając uwagi na moje wrzaski. Nie lubię kiedy robi się zazdrosny. Wie jak mnie zmusić do powiedzenia prawdy. W końcu poddaję się.
- Dobra już dobra powiem! No to, Natalie powiedziała że widziała jak Cody daje ci torebeczkę z białym proszkiem i mam na ciebie uważać. - Mówię cichym głosem. Trudno odczytać o czym on teraz myśli. Ma nieobecny wzrok.
- Kotek, wiesz że to nie prawda. Ja i narkotyki?  Proszę cię...- śmieje się, a ja czuję się żałośnie. Siedzimy jeszcze przez godzinę, po czym Dylan dostaje telefon. Wychodzi z pokoju żebym nie słyszała o czym rozmawia. Nie podoba mi się to, ale postanawiam zignorować jego zachowanie. Kiedy wraca, jest jakiś dziwny. Mówi że musi iść i zadzwoni później. Zamykam za nim drzwi i idę do siebie do pokoju.

                            2 tygodnie później

- Kochanie tylko proszę cię uważaj. I przekaż Dylanowi, że w domu masz być najpóźniej o północy. - Mówi mama. Ledwo udało mi się ją przekonać do tego żebym mogła iść na imprezę z Dylanem. Tak naprawdę nie wiem gdzie i u kogo jest ta impreza ale no cóż, czasem tak bywa. Ostatni raz sprawdzam sukienkę i makijaż. Wychodzę na dwór, macham do rodziców i idę do samochodu Dylana. Rozmawiamy o wszystkim i niczym. Jest ode mnie starszy o 2 lata. Niestety koleguje się z Codym i jego paczką. Niepodoba mi się to towarzystwo, ale kocham go i muszę to akceptować. Podjeżdżamy jak się dowiedziałam pod dom jednego z jego kumpli. Przez pierwsze dwie godziny bawię się dość dobrze. Znam Dylana od dziecka. Długo się przyjaznilismy dopóki nie zrozumieliśmy, że się kochamy. Czuję się przy nim bezpieczna, chociaż zmienił się w przeciągu ostatnich kilku miesięcy, po tym jak zmarła jego tato Joshua, przez tydzień nie wychodził z domu, a później poznał tych gości. Był z nim bardzo związany więc rozumiałam jego zachowanie.Tak czy inaczej kochałam go. Czuję od Dylana alkohol i zaczynam panikować, bo on nas tu przywiózł i miał mnie odwieźć. Przez pół godziny na okrągło proszę go żeby przestał pić. Nic z tego. Powiedział, że Cody mnie odwiezie. Nie podobał mi się ten pomysł, i miałam zamiar porozmawiać z nim o tym jak wytrzeźwieje. Kiedy zbliża się 11 proszę Codyego o to żeby już mnie odwiózł. Idzie po kluczyki i ruszamy w drogę.
- Jesteś przyjaciółką Dylana? - Przyjaciółką?  Nie powiedział im?
- Nie, jestem jego dziewczyną - czuję się źle w jego towarzystwie. On tylko głupio się uśmiecha a ja mam ochotę zedrzeć mu ten durny uśmiech z jego twarzy. Jestem wściekła na Dylana, że się upił i teraz muszę siedzieć w jednym aucie z tym idiotą. Wyglądam przez okno i zauważam drzewa. Coś mi tu nie gra.
- To nie jest droga do mojego domu.- zwracam mu uwagę, trzęsącym się głosem. On nie reaguje. Zbliża się do mnie, żeby mnie pocałować, lecz ja się uchylam. Czuję od niego alkohol. Nie nie nie. To tylko głupi sen. Obudź się obudź! 
- Wypuść mnie!  W tej chwili!  - Krzyczę jednocześnie płacząc. On tylko łapie mnie i ucisza bolesnym uderzeniem w głowę. Rozdziera moją sukienkę, a ja się wyrywam. Jest ode mnie silniejszy, więc mi na to nie pozwala. Pozbawia mnie w ten sposób mojej godności. Próbuję złapać oddech. Mdleję, a ten bydlak robi ze mną najgorsze. Nie czuję już nic. Budzę się dopiero w szpitalu. Jestem cała poobijana. Mama płacze, tato siedzi na krześle i patrzy się w przestrzeń. Wtedy budzę się ponownie....

2 komentarze:

  1. O Boże,o Boże,o Boże :o Jaki okropny rozdział,ja chcę koniecznie następny nie przeżyję dopóki się nie dowiem co dalej!!! Musisz jutro dodać kolejny rozdział,aż mi ciarki po plecach chodzą :o Moje emocje są bardzo wysokie i zrobię ci krzywdę jak nie napiszesz kolejnego (będę cię męczyć w szkole!!!) :***** kc :**** moja bfff :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha spokojnie jutro będzie kolejny :*😘😘 moje emocje też były wysokie jak to pisałam :) Kc 💝

      Usuń