niedziela, 17 stycznia 2016

Chapter 9


CZYTASZ - KOMENTUJESZ
PODOBA SIĘ - OBSERWUJESZ <3
____________________________________

Idę do łazienki. Nie nawidzę Daisy, ona mnie w sumie też. Patrzę na swoje odbicie w lustrze. Włosy odkrywają moją bliznę koło oka, zapomniałam dzisiaj rano zaczesać ją włosami. Słyszę jakieś kroki, więc pospiesznie wchodzę do jednej z kabin.
- Lindsay słyszałaś? Toby i Vanessa znowu są razem! - Mówi jedna z dziewczyn oburzonym głosem.
- Nie wierzę!  Jak? Przecież ona go zdradziła. Ughh muszę go jej odbić! - Druga wręcz krzyczy.
Siedzę już tam do końca przerwy rozmyślając o tym co usłyszałam. Toby ma dziewczynę? Ciekawe.
Kiedy już się ogarnęłam wyszłam na korytarz. Wiem, że już jestem spóźniona, ale nie nawidzę tej szkoły. Chciałabym wrócić do Australii. Tęsknię za przyjaciółką, rozmawiam z nią codziennie, ale to nie jest to. Brakuje mi jej. Wiem, że dla mamy tutejszy klimat jest na razie idealny, ale ja się tu męczę.
Algebra i Angielski mijają dość szybko, nikt nie zwraca na mnie większej uwagi. Toby parę razy próbował się do mnie odezwać, ale ja mu na to nie pozwalałam kiwając przecząco głową. Zbyt łatwo wszystkim zaufałam. Toby jest super, naprawdę go lubię, ale ja nie mogę się z nim kolegowac, boję się że się w nim zaaakoo ehh no wiecie. Nie cierpię tych słów. Muszę być bardziej uważna i trzymać się z dala od Daisy. Do końca lekcji jakoś mi się udaje na nią nie wpaść, chociaż było to trudne, bo ona jest dosłownie wszędzie! Porażka. Kiedy idę na parking, żeby poczekać na Deana
, Eve i Aurę, rozmyslam co będę robić w domu. Oprócz nich nikogo tu nie znam. Eve wydaje się być spoko. Jest naładowania energią. Wiecznie uśmiechnięta. Chyba zaczynam ją lubić...moje rozmyślania przerywa wredny głos Deana.
- Proszę proszę, przetrwałas cały dzień? Myślałem że wymiękniesz po pierwszej lekcji, kiedy to spotkałas Daisy. - On mnie obserwował? - Nieważne, chodź jedziemy na pizze ale po drodze podrzucimy cie do domu, bo moja siostra nie przeżyłaby gdybym cie tu zostawił - chwilę zastanawiam się nad jego słowami - O idzie. Chodź Kotek zabawimy się trochę. - O nie, nie, nie. Mógł sobie mówić co chce, ale teraz przegiął. Czuję jak panika we mnie wzrasta i nie jestem w stanie jej zmniejszyć. Brakuje mi oddechu. Podejmuję szybką decyzję nim zemdleję. Biegnę, sama nie wiem gdzie bo przecież nie znam drogi do domu, ale nad tym będę zastanawiać się później. Słyszę tylko za sobą stłumiony krzyk Deana czy że mną wszystko ok? Nie nie jest. Biegnę już od kilkudziesięciu minut bez przerwy. Jestem w jakimś parku. Siadam na ławce i zaczynam płakać. Tak po prostu szlocham i nie mogę przestać. Przypominają mi się te wszystkie straszne chwile. Dylan, pierwsze dragi... Kiedy już nie ma mi co lecieć z oczu, zbieram się w sobie. Wyjmuję telefon z nadzieją, że GPS powie mi gdzie jest mój dom. Żałosne jest to, że nie pamiętam ulicy na której mieszkam. Mogłabym zadzwonić do mamy, ale ona zadawałaby za dużo pytań i zabrała mnie do lekarza, a jest to ostatnia osoba z którą mam ochotę rozmawiać. Trudno trzeba sobie jakoś poradzić. Wiem, dzisiaj rano w aucie Aura wpisała mi w moją komórkę swój numer. Piszę do niej sms'a.
" Hej, tu Melody Turck,  mogłabyś mi podać adres mojego domu? Później ci wszystko wyjaśnię. I nie mów nic mojej mamie jak ją spotkasz. Dziękuję " Ale czy mam zamiar jej wyjaśniać? Nie. Coś wymyślę. Nikt nie może się niczego dowiedzieć.  Mam zacząć tutaj wszystko od nowa. Przeszłość mam już za sobą.
Odpowiedź przychodzi niemal od razu. Wklikuję adres do GPS'a. Okazuje się, że do domu mam 3 kilometry. Zaczyna się robić ciemniej, więc zaczynam biec od razu. Kiedy biegam o niczym nie myślę, nic mnie nie rozprasza.  Jestem tylko ja i wiatr, który rozwiewa moje włosy. Kiedy docieram do furtki, wyjmuję lusterko z plecaka i sprawdzam w jakim stanie są moje oczy. Nie jest źle, już nie widać że płakałam. Biorę 3 oddechy i otwieram drzwi.
- Już jestem!  - krzyczę, żeby wszyscy wiedzieli że wrócilam.
- Mel chodź na chwilkę do kuchni. - czemu tato jest zdenerwowany?
- Tato? Co jest? - Mówię na widok taty siedzącego przy stole. Za dużo pracował, oczy ma podkrążone. Ale nie to zwróciło moją uwagę. Na stole leżała koperta. Tato rozmasowywał sobie skronie.
- Tato czy coś się stało. - I wtedy na jego twarzy pojawia się uśmiech. Nie jest on taki jak kiedyś, ale wiem, że w pracy miał urwanie głowy i nie spał już bardzo długo.  Podchodzę więc do stołu i otwieram kopertę. Jest w niej testament. Czytam i czytam i powiem szczerze że zrozumiałam tylko to, że JA w spadku po mojej kochanej prababci otrzymuję jej cały dobytek. Zszokowana patrzę na tatę a ten lekko kiwa głową na znak, że to prawda. Szkoda mi go, bo czekał aż wrócę żeby mi to pokazać,  więc mówię mu, że ma iść się położyć spać. Ja zajmuję się natomiast pieczeniem babeczek. Ten dzień staje się lepszy niż na początku.

_______________________________________________
Hej! Macie już ferie? Ja będę mieć dopiero od 1 lutego :( 

~ PotterheadForever

1 komentarz:

  1. Ja też muszę czekać xD
    Wiesz,chyba zacznę czytać to od początku,bo już teraz do końca nie rozumiem o co chodzi xD za duże przerwy z rozdziałami xd...

    OdpowiedzUsuń